Łączność morska w praktyce. Cz. 2 - savoir vivre radiooperatora
Sezon żeglarski, a w zasadzie jego szczyt, bo cały czas uważam, że sezon żeglarski się nie kończy, zbliża się wielkimi krokami. Za chwilkę tzw. majówka, czyli najpopularniejszy chyba weekend w żeglarstwie. Ja wybieram się na szkolenie w Chorwacji no i się niestety pewnie nasłucham na radiu różnych "ciekawostek".
Chciałbym ten artykuł poświęcić przybliżeniu pewnych zasad, które ułatwią wszystkim życie. Pamiętajmy, że na wodzie nie jesteśmy sami, a używając radia słychać nas w promieniu ładnych kilkunastu mil.
Zasięg radia, moc nadawania i co z tego wynika?
Standardowo radiotelefon morski VHF ma moc maksymalną 25 W. Stacjonarny, bo ręczny będzie miał przeważnie 5-6 W. Ale każdy z nich ma możliwość redukcji mocy. Moc zredukowana to maksymalnie 1 W. Skoro każdy radiotelefon ma możliwość redukcji mocy, to po coś ta funkcja jest.
Przycisk redukujący moc. Przeważnie oznaczany: "H/L", "Hi/Lo", "1/25", "1W" |
Zanim powiemy kiedy można, a wręcz należy stosować redukcję mocy, kilka słów o zasięgu radia VHF. Fale radiowe o tych częstotliwościach rozchodzą się w atmosferze praktycznie tak samo jak światło. Żeby była możliwa łączność, dwie anteny muszą się "widzieć", zasięg zależy od wysokości umieszczenia anten. Im wyżej, tym większy mamy zasięg (coś jak bocianie gniazdo na dawnych żaglowcach, umieszczone było wysoko, żeby można było dalej widzieć).
Wzór na orientacyjny zasięg radia VHF, gdzie h1 i h2 wysokości anten nad poziomem morza w metrach, odległość wyjdzie w milach morskich |
Pełny zasięg osiągniemy na pełnej mocy. Natomiast na mocy zredukowanej, zasięg jest znacznie mniejszy. Różnie publikacje podają, testowałem w praktyce i maksymalnie na 1W udało mi się porozmawiać na odległość 3 Mm.
Zatem jeśli spodziewasz się, że Twój rozmówca jest blisko - użyj mocy zredukowanej! Ja staram się stosować zasadę (uczciwie mówię - staram się, bo nie zawsze o tym pamiętam, ale się staram), że pierwsze wywołanie robię na 1W. Jeśli rozmówca mi odpowie i jakość rozmowy jest zadowalająca, to kontynuuje ją na 1W. Jak mi nie odpowie, albo łączność jest licha - dopiero wtedy przełączam się na pełną moc.
Korzystając z 1W zajmujesz kanał w promieniu około 3 Mm, a nie w promieniu nawet i 20-tu, jak na pełnej mocy. Nie bądźmy samolubni, dajmy porozmawiać również innym.
O czym by tu pogadać?
O samych konkretach! Radio to nie urządzenie do prowadzenia dyskusji, opowiadania morskich opowieści, czy też puszczania sobie muzyki (niestety i takie rzeczy zdarzało mi się słyszeć).
Radio służy do wymiany informacji dotyczących naszej żeglugi. Czy to znaczy, że jak chcę wywołać kolegę z drugiego jachtu, żeby zaproponować załodze, że znam w porcie pewną fajną tawernę i chcę zaproponować, żebyśmy tam spędzili wieczór - to mogę to zrobić czy nie? Jasne, że można. Przecież jakby nie patrzeć, tawerny są nieodłącznym elementem żeglarstwa :) Ale zróbmy to krótko i zwięźle. Opowieści o tym jak było w tej tawernie kilka lat temu, zostawmy sobie już na spotkanie w samej tawernie - będzie o czym opowiadać.
Nikt nam za to głowy nie urwie oczywiście, ale bardo łatwo konkretną wymianę informacji przerodzić w długą, niepotrzebną na radiu opowieść. W końcu żeglarze mają dar do opowiadania, zwłaszcza o sztormach, w których wysokość fal rośnie z opowieści na opowieść :)
Niestety muszę też wspomnieć o nieużywaniu słów z zakresu "łaciny kuchennej". Jest taka teoria, że załogant trafiony celną "wiązanką" nabiera hyżości ruchów i bystrości umysłu. Pamiętajmy jednak, że wiązanka puszczona na pokładzie - pozostaje na nim. A wiązanka puszczona w eter leci na dużą odległość. Na innych jachtach żeglują też dzieci, raczej nie chcemy ich uczyć takiego "żeglarstwa"?
Radio służy do łączności na statku. Niby oczywiste, stacjonarnego radia nie wymontujemy, ale ręczne radio można zabrać ze sobą praktycznie gdzie się chce. Jeśli potrzeba jest wyniesienie radia np. na ponton, żeby mieć podczas transportu załogi na brzeg łączność z jachtem - proszę bardzo. Ale radio nie służy do tego, żeby zabrać je np. do sklepu i konsultować listę zakupów na linii sklep - jacht.
Jak nawiązać połączenie?
Bardzo prosto - wystarczy wywołać drugi jacht, zaproponować kanał roboczy do dalszej korespondencji (np. 72), przejść na ten kanał i rozmawiać. Banalnie proste, prawda?
I tak też to wygląda w praktyce, natomiast pamiętajmy, że wywołuje się stacje radiową (jacht, port, stację brzegową), a nie konkretną osobę. Do wywołania i przedstawiania się służą:
- Nazwa jachtu - warto, zwłaszcza w kontaktach z obcymi (port, stacja brzegowa), podać oprócz nazwy jachtu słowo "jacht", czyli np. Witowo Radio tu jacht Madera, jacht Madera, odbiór. Wtedy od razu nasz rozmówca wie, z kim ma do czynienia.
- Call Sign, czyli sygnał wywoławczy. Jest to grupa literek i cyferek odpowiednio wymawiana - według międzynarodowego alfabetu fonetycznego. Cyferki wymawiamy po angielsku, dla literek używamy odpowiednich słów A-Alpha, B-Bravo, W-Whiskey (W jest chyba najszybciej zapamiętywana - ciekawe dlaczego...). Call Sign znajdziemy w dokumencie, który nazywa się Ship Radio Licence (licencja radiowa).
Wywołanie tego statku po nazwie byłoby problematyczne. |
Jeśli nazwa jachtu jest problematyczna do wymówienia, można właśnie posłużyć się sygnałem wywoławczym. Bardzo często w rozmowach ze stacją brzegową, czy prędzej ze strażą graniczną zostaniemy poproszeni o podanie swojego sygnału wywoławczego, ponieważ Call Sign jednoznacznie identyfikuje nasz jacht. Nie ma dwóch statków na świecie o tym samym sygnale wywoławczym, a statków o tej samej nazwie jest pełno. Ile jeszcze Titaników pływa po morzach, to szok :) Nie wierzysz? Sprawdź w wyszukiwarce statków znajdującej się pod poniższym linkiem:
https://www.itu.int/mmsapp/ShipStation/listNawiasem mówiąc pod tym linkiem znajdziesz też wyszukiwarkę stacji brzegowych, może Ci się przydać przy planowaniu rejsu, żeby wiedzieć kogo potem w razie problemów poprosić o pomoc. Dokładniej to pod tym linkiem: https://www.itu.int/online/mms/mars/coast/coast_search.sh
Do identyfikacji służy również numer MMSI, ale on jest do wywołań cyfrowych, o których innym razem.
Mamy zatem do wyboru dwie identyfikacje, nazwę i sygnał wywoławczy, oczywiście bardziej naturalna do użycia jest nazwa naszego jachtu (chyba, że armator użył do nadania nazwy języka, w którym ciężko nam jest wymówić nazwę). Korzystajmy więc z nazwy.
Niestety idzie wspomniana majówka i znowu w eterze będzie słychać: "Piotrek tu Krzysiek", albo jeszcze lepiej, bo przecież Piotrków może być dużo, "Piotrek "nazwa firmy" tu Krzysiek "nazwa firmy"". Tak, są takie orły, które w identyfikacji podają nazwę firmy w której pływają. Nie podam nazwy firm, gdyż mi to nie wypada, najśmieszniejsze jest to, a raczej smutne, że są to firmy, które oferują szkolenia na "najwyższym poziomie". Przynajmniej tak się reklamują. No to słabo. Często te same firmy noszą za granicą pod lewym salingiem naszą biało-czerwoną, ale... z nadrukowanym na niej logiem swojej firmy.
Można powiedzieć, że nie jest to nic złego. Przecież nic się nie dzieje, łączność jest nawiązywana. O ile same imiona jestem jeszcze w stanie przełknąć, chociaż niechętnie, bo jakieś zasady jednak w żegludze obowiązują, o tyle nazwy firm - żenada. To już krok od puszczania reklam na VHF...
Jeśli chodzi o flagi Polski z nadrukowanym logo, to nie mam zamiaru wdawać się nawet w polemikę. Dla mnie jest to niedopuszczalne, mam duży szacunek do naszych barw narodowych.
Poniżej przykład łączności rutynowej
Na filmie jest mój kolega Łukasz, po drugiej stronie radia słychać mnie. Pewnie zwróciłeś uwagę, że nie używamy słowa odbiór, czy over na koniec zdania. Oczywiście powinniśmy. Natomiast przyznam się, że w rozmowie ze znajomymi pomijam czasami to słowo, gdyż w momencie, kiedy puszczam przycisk nadawania na swoim radiu, po drugiej stronie słychać charakterystyczny trzask (nie zdąży się załączyć układ blokady szumów i słychać przez ułamek sekundy szum). Wiadomo, że zwolniłem częstotliwość i można odpowiedzieć. Podobnie robi Łukasz. Ale znamy się, nie raz ze sobą rozmawialiśmy przez radio. W kontaktach z obcymi zawsze używam słowa "odbiór" lub "over".
Na koniec rozmowy też żaden z nas nie użył formalnego "bez odbioru" czy "out" (niektórzy używają "over and out", ale nie jest to poprawna forma), rozmowę zakończyliśmy nieformalnym "wracam na kanał 16 - cześć". Na swoje usprawiedliwienie mam znów to, że jest to łączność pomiędzy dwoma, dobrze znającymi się radiooperatorami.
Również na kanale roboczym nie używam już w wywołaniu przedstawiania się, rozmowa jest już "na luzie". Natomiast na 16-tce wywoływaliśmy się po nazwach.
Zanim kogokolwiek wywołasz i zaproponujesz kanał do dalszej korespondencji - sprawdź, czy ten kanał jest w danej chwili wolny.
Do czego służy kanał 16?
Wszyscy chyba wiemy, ale przypomnę:
- do łączności w niebezpieczeństwie - jeśli jest prowadzona łączność podczas zagrożenia życia w całości może być prowadzona na kanale 16.
- jako nasłuchowo/wywoławczy - jeśli jesteśmy "w drodze", czyli nie stoimy w porcie albo na kotwicy, to prowadzimy nasłuch na 16-tce. Zatem zakładając, że jachty prowadzą na tym kanale nasłuch, możemy użyć go do wywołania, ale jak najszybciej zaproponować kanał roboczy do dalszej korespondencji i zwolnić 16-tkę.
No właśnie, proste do zapamiętania, tylko zdarza się, niestety dość często, że żeglarze prowadzą rozmowy na 16-tce. Po to mamy tak dużo kanałów, żeby z nich korzystać, a nie blokować 16-tkę. Nawet jak wydaje nam się, że wymiana zdań będzie krótka, to i tak prowadźmy ją na kanale roboczym, a nie na 16-tce.
I jeśli wywołujemy się na kanale 16, a druga stacja nam nie odpowie, to nie wywołujmy jej "do upadłego" raz za razem. Dajmy odstęp czasowy pomiędzy kolejnymi wywołaniami. Przynajmniej 2 minuty. Skoro nam nie odpowiadają, to albo nie słyszą, albo są poza zasięgiem. Na żaglówce siedzimy w kokpice, żeglujemy, dobrze się bawimy. Przychodzi wywołanie, którego się nie spodziewamy. Przeważnie ktoś z załogi zwróci uwagę: "Ktoś nas woła", ale kto to już nie dosłyszymy. Wtedy wystarczy zejść do radia, poczekać na ponowne wywołanie i się zgłosić.
Można również odpowiedzieć: "Station calling /tu nasza nazwa/ this is /nasza nazwa/ over"
Kiedyś dwóch naszych rodaków prowadziło dość długą wymianę zdań na kanale 16-tym. Nie wytrzymałem, wyczekałem moment, kiedy będę mógł się włączyć i nadałem grzecznie (przynajmniej tak mi się wydawało) komunikat "Panowie (nie przedstawili się nazwami jachtów), przejdźcie na inny kanał, na 16 się nie rozmawia". W odpowiedzi dostałem: "Spier... ch..." i dalej gadali na 16. Było to w Chorwacji parę lat temu. Dali cudowne świadectwo o polskich żeglarzach...
Z pomocą kanałowi 16-temu przyszło DSC, czyli Digital Selective Call (cyfrowe selektywne wywołanie. Pozwala ono na nawiązanie połączenia bez użycia wywoływania się na kanale 16. Jeśli pływamy w kilka jachtów, to warto spisać swoje numery MMSI (9-cio cyfrowy numer identyfikujący nasz jacht, coś jak numer telefonu, numerom MMSI i DSC poświęcę kolejny artykuł), znajduje się on w Ship Radio Licence. Mając numer MMSI jachtu naszych znajomych, możemy nawiązywać połączenia za pomocą DSC. Nie blokujemy ani na sekundę kanału 16, a wywołanie, jeśli tylko nasi znajomi są w zasięgu, na pewno nie zostanie pominięte, ponieważ alarm na ich radiu będzie piszczał tak długo, aż ktoś nie podejdzie do radia.
Poniżej krótki filmik jak działa wywołanie DSC. Wprowadzamy numer, proponujemy kanał do dalszej korespondencji i wysyłamy. W momencie gdy druga stacja nam potwierdzi odbiór, oba radia przełączą się na zaproponowany w wywołaniu kanał.
Mów drukowanymi literami
Jakość rozmowy poprzez radio czasami pozostawia wiele do życzenia. To nie jest sprzęt HiFi, to nie jest nawet sprzęt klasy radia w samochodzie. Dźwięk nie jest przenoszony cyfrowo, tylko analogowo. Zatem trzeba mówić wolno, głośno i wyraźnie. Można żartobliwie powiedzieć, że mówimy drukowanymi literami :).
Pamiętajmy, że obowiązuje nas zasada, że za zrozumienie treści przekazu odpowiedzialny jest nadawca.
Jeśli nasz rozmówca powie nam: "Powtórz, nie zrozumiałem", to należy wręcz podnieść ton głosu. Będziemy lepiej słyszalni.
Liczby wymawiamy po jednej cyferce. Zwłaszcza w języku angielskim, gdyż jest on specyficzny. Łatwo pomylić np. 15 z 50 jeśli nie będziemy mówili liczb po jednej cyferce.
Jeśli nasz rozmówca nas o coś prosi, warto a wręcz trzeba potwierdzić, że się zrozumiało oraz ważniejsze - co się zrozumiało.
Przykład:
- Statek do nas: "Proszę zmienić kurs o 30 stopni w prawo, żeby zapobiec kolizji"
- My: "Zrozumiałem, zmieniam kurs o 30 stopni w prawo."
Wtedy będzie dla obu stron jasne, że się zrozumiały. Samo "Ok, zrozumiałem" nie wystarcza, gdyż rozmówca nie wie co tak na prawdę zrozumieliśmy.
Bardzo często przy wywołaniu zdarza się, że ktoś podaje nam kanał do dalszej korespondencji np. "Przejdź na kanał 77", a my przyzwyczajeni, że zawsze rozmawialiśmy na 72, odruchowo potwierdzamy skrótowo "Ok, przechodzę", albo nawet nic nie mówimy, a powinniśmy. I przechodzimy na 72. Nie dogadamy się. Jeśli taka sytuacja się zdarzy, lepiej wrócić na 16-tkę, odczekać chwilę i pewnie po czasie znowu nas wywołają.
Nasz mózg potrafi płatać nam różne figle, często słyszymy to co chcemy usłyszeć, jak w poniższym kawale:
Kolega do kolegi:
- Chodź wyskoczymy wieczorkiem na jakąś małą colę.
- No jak ty dziwnie wymawiasz i akcentujesz słowo "piwo".
Podsumowując, kilka prostych zasad, które większość z nas przestrzega. Niestety zdarzają się "orły", którzy ich nie przestrzegają. Pomijając takich jak ci, którzy kazali mi przez radio odczepić się od nich w sposób szybki i zdecydowany, to zakładam, że pozostali łamią je, bo po prostu wiedza na temat łączności się im ulotniła. Zatem jeszcze raz zachęcam wszystkich, do odświeżenia sobie wiedzy o łączności. Certyfikat radiooperatora ma się bezterminowo, ale z wiedzą tak nie jest. Organ nie używany zanika.
Życzę udanego sezonu żeglarskiego i do zobaczenia gdzieś na morzu!
Piotr Lewandowski
Piotr Lewandowski jest kapitanem jachtowym i motorowodnym, instruktorem żeglarstwa PZŻ, ISSA, RYA oraz motorowodnym PZMWiNW i ISSA. Jest autorem wielu podręczników do nauki żeglarstwa i motorowodniactwa.
Od ponad 20 lat prowadzi szkolenia żeglarskie i motorowodne oraz pracuje jako kapitan na jachtach na całym Świecie.